Jesteśmy wlaśnie świadkami bodaj największej sensacji tego weekendu (choć jeszcze się on nie skończył), a mianowicie Liverpool przegrał swój pierwszy ligowy mecz... od, bagatela
, 3 stycznia 2019 roku (sic!).
W obecnym sezonie do wczoraj piłkarze Liverpoolu rozegrali 27 spotkań. Bilans imponujący - 26 zwycięstw i zaledwie jeden remis. Niemal murowane zwycięstwo w
Premier League, a mimo to nie odpuszczali spotkań. Wielu Bukmacherów ma wystawione kursy na brak przegranego meczu The Reds w tym sezonie.
Wprawdzie nie zachwycili swoją grą w przegranym przed kilkoma dniami spotkaniu w ramach Ligi Mistrzów z Atletico Madryt, ale nikt głośno nie mówił o zmęczeniu sezonem czy wyraźnym tąpnięciu formy. Tym bardziej, że czeka ich rewanż we własnej twierdzy.
Czy w takiej sytuacji ktokolwiek odważyłby się wytypować zwycięstwo Watford w dzisiejszej ligowej potyczce? Przedostatni zespół w tabeli, całkiem realne zagrożenie spadkiem, wreszcie - uderzająca seria spotkań bez zwycięstwa na własnym terenie od 1 stycznia.
Tymczasem to właśnie Watford jest sprawcą przerwania wspaniałej serii The Reds. Wszystko za sprawą dwóch bramek Senegalczyka Sarra w 54. i 60. minucie, a także na dobicie trafienie Troya Deeneya (72'), przy asyście - a jakże - Sarra! Bohater spotkania mógłby jeszcze podwyższyć ten wynik, gdyby nie zmarnował sytuacji sam na sam z Alissonem. Liverpool absolutnie zawiódł jeśli chodzi o sytuacje strzeleckie, szczególnie w pierwszej połowie.
Panie i Panowie, Liverpool już tego sezonu bez porażki nie zakończy!